Dishonored - achy ochy i obawy - barth89 - 12 września 2012

Dishonored - achy, ochy i obawy

Oderwany od obecnej rzeczywistości, nowatorski, otwarty, klimatyczny - każdy z tych przymiotników opisuje jakąś część tworzonej we francuskim studiu Arkane gry Dishonored. Aż dziwnie się czuję pisząc tytuł gry bez numerka na końcu. A jednak - końcówka tego roku może zostać zdominowana przez nową markę, która zdaje się rządzić swoimi prawami. Klimatyczne miejsce akcji, (prawdopodobnie) dojrzała fabuła z niebanalnym bohaterem w roli głównej, nieco przerysowane i karykaturalne modele postaci, skrzyżowanie świata magii ze światem industrialno-przemysłowym... Tak, można mieć nadzieję, że Dishonored będzie grą wybitną. Obyśmy się tylko nie zawiedli.

Dlaczego Dishonored wywołuje takie podekscytowanie? Przede wszystkim dlatego, że jest to nowa marka. Nie powiem, czekam na nowego Medal of Honor, na Assassin's Creed 3, Crysisa 3, Company of Heroes 2 (choć akurat w przypadku tej produkcji mamy do czynienia z czymś więcej, niż ze zwykłym sequelem, bo kolejne jej części nie ukacują się rokrocznie), ale każda z tych gier to przede wszystkim kontynuatory dzieła zapoczątkowanego przez pierwowzór. Dishonored to coś nowego. Nie wiemy jak spisze się Arkane Studios, nie wiemy, czy sposób rozgrywki i połączenie różnych klimatów (przemysłowe XIX-wieczne miasto w klimatach steampunkowych), jak również modeli rozgrywki (skradankowy i, nazwijmy to, strzelankowy) przypadną graczom do gustu, ale właśnie to sprawia, że tak bardzo chcemy analizować każdego newsa i każdy trailer/dziennik dewelopera, który pojawi się w sieci. Dishonored to wreszcie woda na młyn dla wygłodniałych fanów Thiefa, którzy z wypiekami na twarzy czekają na jakiekolwiek informacje związane z kolejną częścią tej kultowej serii.

W końcu prawdopodobnie będziemy mieć do czynienia z czymś niebanalnym. Owszem, fabuła (a właściwie jej zaserwowany przez deweloperów zarys, wstęp) może i wydaje się całkiem przeciętna, ale reszta? Nie bez powodu mówi się, że Dishonored ma w sobie coś z Thiefa, BioShocka, Half-Life'a i Assassin's Creeda, czerpiąc pełnymi garściami z najlepszych 'kawałków' wymienionych przeze mnie tytułów. Dzieło Arkane Studios od Thiefa zapożycza elementy skradankowe, z BioShocka specyficzny steampunkowy klimat, z Half-Life'a świat gry (zresztą nie mogło być inaczej, bowiem za stworzenie tegoż odpowiada Viktor Antonov, współtwórca City 17, ale o tym przecież doskonale wiecie), a z Assassin's Creeda wspinanie (tym razem pierwszoosobowe) po budynkach. Hmmm... to tak, jakby połączyć najlepsze cechy Ferrari, Lambo i Porsche - wydaje się, że to nie może się nie udać.

No i Corvo - główny bohater. To on, a właściwie jego zdolności, mogą działać na graczy jak magnes. Mało tego, że pierwszorzędnie posługuje się wszelakim, występującym tylko w Dishonored orężem, to jeszcze posiada niebywałe zdolności - możliwość wejścia w ciało dowolnej żywej istoty (tak człowieka, jak i zwierzęcia), zdolność zatrzymania czasu, teleportacji... Twórcy najwyraźniej wiedzą jak zachęcić graczy do kombinowania. Właśnie ta swoboda wyboru stylu gry i sposobu przejścia poszczególnych etapów może przyciągnąć do siebie znudzonych ciągłym podążaniem korytarzami osobników. Zresztą otwarte będzie nie tylko to, co dziać się będzie w obrębie lokacji misji, ale też w świecie gry. Co to oznacza? Ano na przykład przejście misji 1 sposobem A może spowodować, że w misji 2 spotkamy się z sytuacją D, z kolei przejście misji 1 sposobem B spowoduje, że w misji 2 spotkamy się z sytuacją C, E, albo że tej misji nie będziemy musieli wykonwywać wcale. Mam nadzieję, że mój schemat jest dość czytelny?

Czy w takiej sytuacji zasadne są jakiekolwiek obawy? Osobiście boję się tylko o poziom trudności. Tak 'wyczesane' umiejętności głównego bohatera mogą spowodować, że Dishonored stanie się grą zbyt łatwą. Bo cóż to za wyzwanie, kiedy dysponujemy przebogatym wyposażeniem i zdolnościami, dzięki którym możemy zatrzymać czas, wytłuc wszystkich i jak gdyby nigdy nic iść do przodu? Deweloperzy starają się co prawda ograniczyć nasze harce (niektóre z bardziej wypasionych zdolności wyczerpują pasek, nazwijmy go, many na stałe i bodajże bez wypicia specjalnego eliksiru nie ma szans na jego ponowne, samoistne zapełnienie), ale nie ukrywają, że Corvo taki właśnie ma być - silny, zwinny, skuteczny, bezszelestny i przebiegły. To przecież najlepiej wyszkolony zabójca na świecie. Kiedy przyjmrzymy się materiałom typu dev-walktrough z Dishonored wszystko wydaje się takie proste i banalne, jednak doskonale wiemy, iż tak to właśnie ma wyglądać. Przecież kiedy to my zasiądziemy do gry nie będziemy znać ani rozmieszczenia przeciwników, ani tras patrolu, ani topografii lokacji. Właśnie w tym upatruję nadziei na zawyżenie poziomu trudności.

Dishonored pokochałem od pierwszego trailera. Jest to tytuł, który ma szansę znaleźć się w tegorocznym top 3 gier wideo, łączący w sobie najlepsze cechy gier innych producentów, a zarazem tworzący pewne nowum na rynku. Czy za kilkanaście miesięcy będziemy spekulować o Dishonored 2? Okaże się. Póki co szykujmy się na jedną z niewielu nowych w tym roku marek.

A czego Wy oczekujecie po Dishonored? Macie jakieś obawy, czy raczej jesteście pewni sukcesu produkcji Arkane Studios?


<Spodobał Ci się tekst? Wpisy przypadły Ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku.>

barth89
12 września 2012 - 16:32

Kupisz Dishonored w dniu premiery?

Tak, 12 października biegnę do sklepu 18,6 %

Tak, pre-order już zamówiony 8,1 %

Nie, najpierw poczekam na recenzje i dopiero wówczas podejmę decyzję 36 %

Nie, poczekam aż gra stanieje 25,6 %

Nie kupię Dishonored w ogóle 11,6 %