Riot Games animuje społeczność a Blizzard śpi - sathorn - 10 listopada 2012

Riot Games animuje społeczność, a Blizzard śpi

Jeżeli jeszcze nie wiecie to kocham Starcrafta II. Uwielbiam tę grę, kocham ją jako e-sport, ubóstwiam jego kulturę, fascynuje mnie to uniwersum. Mimo to, ostatnio gram częściej w League of Legends. Dlaczego? Bo lubię być dobrze traktowany, a żaden inny deweloper, którego znam, nie dba o swoją społeczność tak jak Riot Games. Skąd to się bierze?

*Pominę w tekście wszystkie kwestie związane z projektowaniem gry i modelem biznesowym, bo to temat na osobną rozprawkę.

Jeżeli gracie w League of Legends, wciągnęły Was starcia na arenach przygotowanych przez twórców gry, to z pewnością znacie kilka kluczowych postaci z firmy. Założyciele – Marc „Tryndamere” Merrill i Brandon „Ryze” Beck często występują w filmach, prezentowanych szerszej publiczności. Praktycznie każdemu większemu wydarzeniu towarzyszą ich wypowiedzi. Wielu kojarzy Dustina Becka, wiceprezesa do spraw e-sportu czy Ryana „Morello” Scotta, projektanta zawartości do League of Legends. Przewijają się oni bardzo często, wysosowują kominikaty w formie wideo, każdy z nich jest postacią, osobą, znaną społeczności z imienia, nazwiska, charakteru. Znacie inną firmę, która nawiązywała by tak personalny stosunek z graczami? Mi nie przychodzi nic do głowy.

Każda nowa łatka prezentowana jest w taki sposób, żebyśmy odnieśli wrażenie, że jest wsłuchaniem się w głos społeczności. Oczywiście, znajdą się marudy, które stwierdzą, że balans to, balans tamto, czemu jeszcze nie znerfowano (nerf = osłabienie) danej postaci, ale większość graczy widzi nowy patch, jako wartość dodaną, nie tylko poprawki błędów. Riot Games robi kawał świetnej roboty przy zapowiadaniu i przedstawianiu zawartości nowych łatek – dzieki temu gracze są na bieżaco i doceniają nowe rozwiązania stosowane przez dewelopera. Pojawiają się krótkie filmiki podsumowujące, zamiast zwykłych „patch logów”, które w formie audiowizualnej, a nie tekstowej opisują zmiany. Dziwi mnie że, w dobie popularności YouTube’a, nie stało się to jeszcze standardem.

Nie sposób też uniknąć wrażenia, że Riot Games widzi potencjał swojej społeczności i bierze z niej co najlepsze. Wśród szarych graczy, nie próbujących swoich sił w drużynach e-sportowych, kryje się wiele talentów. Riot Games chce wyciągnąć ekipy, które grają dla zabawy i zachęcić je do spróbowania swoich sił w profesjonalnych rozgrywkach. Dlatego właśnie do eliminacji World Championship, ligi wprowadzonej wraz ze startem trzeciego sezonu, zakwalifikują się m.in. „piątki”, które osiągną najwyższy poziom punktów ELO (punkty rankingowe) w okresie następującym po resecie rankingów. Każdy w tej sytuacji wygrywa – scena e-sportowa dostanie niezbędny zastrzyk świeżej krwi, który gracze będą postrzegali jako „swoich”, bo przecież walczyli o sloty w zwykłym ladderze, podobnie jak oni, a Riot Games zanotuje zwiększoną aktywność w meczach rankingowych.

Pamiętajmy też, że kiedy wynikną duże problemy i gracze poczują sie oszukani, Riot Games stara się to wynagrodzić. Przykładem niech będzie sytuacja w której problemy techniczne praktycznie zrunowały trzeci dzień finałów drugiego sezonu. Nie poprzestano na przeprosinach – widzowie obecni na miejscu dostali darmową pizzę (sic!), a wszystkim graczom zaoferowano okres zdobywania podwójnego IP (wirtualna waluta otrzymywana w grze).

Co chyba najważniejsze, Riot Games aktywnie wspiera organizatorów turniejów (nie wspominając już o pompie z jaką organizuje swoje). Na stronie League of Legends znajduje się formularz, który wypełniamy, jeżeli chcemy uzyskać pomoc w związku z naszym wydarzeniem. Co prawda istnieje podobna strona dla Starcrafta II, ale diabeł tkwi w szczegółach.

League of Legends – „Podaj informacje o swoim turnieju, a my przekażemy je dalej.”

Starcraft II - „Jeśli planujesz zorganizować turniej StarCraft II wypełnij ten wymagany formularz wpisując wszystkie potrzebne informacje. Do zorganizowania turnieju StarCraft II potrzebna jest nasza zgoda.”

Riot Games to pomocny kumpel, Blizzard to dyrektor szkoły, pilnujący porzadku na studniówce.

Riot Games nawiązał więź ze swoją społecznością. To młoda firma i wciąż cierpi z powodu niedoświadczenia i bałaganu, który zazwyczaj powstaje na ich własne życzenie. Ich strona internetowa to synonim słowa „niewykorzystany potencjał”. Zakładka „comptetitive” aż prosi się o częstsze aktualizacje. Wciąż nie ma też zwyczaju organizowania „BarLoLów” czy jaktam można by nazwać ichni odpowiednik BarCraftów. Są jednak na dobrej drodze.

Blizzard ma problem, który wynika z lenistwa. Ich polityka jest bezpłciowa. Dostarczyli platformę e-sportową, ale jeżeli chodzi o animowanie swojej społeczności są sto lat za konkurencją. Zaryzykuję stwierdzenie, że społeczność zrobiła więcej dla Starcrafta II, niż producent gry – zupełnie odwrotna sytuacja, niż w przypadku League of Legends. Miejmy nadzieję, że zmieni się to po premierze Starcraft II: Heart of the Swarm. Wprowadźcie mikropłatności, abonament czy co tam jeszcze. Tylko zacznijcie się interesować swoją grą i społecznością, bo chcę kiedyś ze swoimi dziećmi oglądać finały Intel Extreme Masters, na których będzie Starcraft.

Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

sathorn
10 listopada 2012 - 18:00