Quo Vadis Saints Row? - ElMundo - 26 sierpnia 2013

Quo Vadis, Saints Row?

Tuż przed premierą czwartej części serii Saints Row internet obiegła informacja głosząca, że czwórka ma być ostatnią odsłoną tej zwariowanej gangsterskiej sagi, której motyw przewodni właściwie można zawrzeć w trzech słowach: absurd, odpał, szaleństwo. Kolejna część jawi się zatem jako coś kompletnie nowego, co nie bardzo mieści się w głowie i fanom serii, i graczom po prostu ciekawym, co też stanie się w przyszłości z szalonymi perypetiami gangu Świętych i ich coraz to bardziej kosmicznych wrogów. Bo to, że kolejna część powstanie,  jest raczej pewne.

Premiera Saints Row IV przyniosła jeden, za to bardzo konkretny wniosek: idea, wokół jakiej kręci się SR, powoli zaczyna zjadać własny ogon. Trójka, w stosunku do swojej poprzedniczki, była grą zupełnie inną – to przecież stworzone praktycznie od podstaw miasto (Steelwater zostało zastąpione przez Steelport), kampania pod względem jakości i długości biła na głowę dwójkę, a całość została dopakowana porcją szalonego, absurdalnego i maksymalnie odjechanego humoru, który idealnie współgrał ze zwariowanym wydźwiękiem całości. Dobre przyjęcie potwierdziły zresztą wyniki sprzedaży, które oscylowały w granicach 5 milionów kopii, co, jak na wcześniejsze osiągnięcia, było naprawdę świetnym wynikiem.

Okej: czwórka to nadal naprawdę kawał świetnego sandboksa z fajną, choć momentami nieco za bardzo rozciągniętą kampanią, ale praktycznie przez cały okres obcowania z grą ma się wrażenie, że gdzieś to już wszystko widzieliśmy i słyszeliśmy. Steelport nie zmieniło się ani trochę, niektóre misje w swojej strukturze bardzo przypominały tez trójki, a humor? Niby jeszcze bardziej pojechany, niby wszystko przedstawione znów „w oparach absurdu”, ale niektóre teksty chyba aż za bardzo się osłuchały. Saints Row w tym całym swoim nieskrępowanym wariactwie troszeczkę jednak zjada swój ogon, a kontynuacja tej niecodziennej konwencji w następnej odsłonie serii mogłaby nieco zniweczyć ogrom roboty, jaką do tej pory wykonał ten zespół deweloperski po niemałych przejściach związanych z bankructwem THQ i, w pewnym momencie, niepewną przyszłością nie tylko ich flagowej marki, ale i samego studia.

Zerwanie z wizerunkiem niepoważnego gangsterskiego sandboksa sugeruje właściwie tylko jeden kierunek – stworzenie gry na kształt GTA z poważną, przestępczą intrygą i wyrazistymi bohaterami oraz ogromnym, otwartym światem, stworzonym w zupełnie innym stylu niż Steelport. Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się od razu po przemyśleniu takiego pomysłu, to fakt, czy zarówno ekipę ze studia Volition, jak i wydawcę, Deep Silver, stać na to, by poświęcić kilka lat na stworzenie tak potężnej i zapewne pochłaniającej masę pieniędzy w trakcie produkcji grę, która tak naprawdę będzie pierwszą poważną próbą sił dla twórców w tej zupełnie odmienionej tematyce? Wykreowanie pozycji w zamyśle mającej konkurować z serią Grand Theft Auto, to z pewnością nie jest kwestia kilku miesięcy, ale kilku lat i pieczołowitego przygotowywania całego konceptu praktycznie od podstaw. Od razu pojawia się też kolejne pytanie: czy walka z serią autorstwa Rockstar Games ma jakikolwiek sens? Każda odsłona GTA żyje swoim życiem przez kilka lat, można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że aż do premiery kolejnej części, mając niejako monopol w dziedzinie gangsterskich sandboksów, a praktycznie każda próba podboju tego poletka kończyła się co najwyżej średnio.  Do tej pory podział był jasny – GTA rządzi, a Saints Row dopasowuje się do serii Rockstara i zabiera kawałek z tego ogromnego tortu zwłaszcza swoim zupełnie innym, prześmiewczym podejściem do tematyki. Idąc na całość ekipa Volition może zyskać wiele, ale bardziej prawdopodobne, patrząc na poprzednie lata, jest to, że niemiłosiernie się sparzy. A tego przecież byśmy nie chcieli.

No to może będziemy mieli do czynienia z FPS-em stawiającym na kooperację, wszak gang Świętych to przecież niepowtarzalna ekipa? Twórcy Saints Row mają już całkiem dobre doświadczenia w tej kwestii – to oni przecież odpowiedzialni są za pierwsze dwie części Red Faction i nie mają nic wspólnego z dalszym rozmienianiem tej sagi na drobne. Tutaj wiele zależy od charakteru rozgrywki i świata, w którym „piątka” miałaby zostać osadzona – o pomysły i ciekawe rozwiązania w przypadku Volition chyba możemy być spokojni, ta ekipa już nieraz zaskakiwała nas swoimi nieprzeciętnymi ideami.

A Wy jak sądzicie – w którą stronę podąży ta wyjątkowa w swojej konwencji seria? Może macie jakieś inne pomysły?

P.S. Koniec końców może się okazać, że te wszystkie zapewnienia twórców to niezła zasłona dymna, a SR V będzie jeszcze bardziej pojechaną kontynuacją rozwiązań zastosowanych w "czwórce" – takie wyjście z sytuacji też należy brać pod uwagę!

ElMundo
26 sierpnia 2013 - 12:43