Recenzja Dark Souls III - Danteveli - 26 kwietnia 2016

Recenzja Dark Souls III

Danteveli ocenia: Dark Souls III
90

Wszystko co ma swój początek ma też swój koniec. Nawet najpotężniejsze imperium musi kiedyś popaść w ruinę i zapomnienie. Gwiazdy przemijają i pozostawienie Nawet dające nam światło i ciepło słońce kiedyś przeminie. Tak myśli nasuwają mi się po obcowaniu z prawdopodobnie ostatnią częścią cyklu Dark Souls. Pozostaje tylko pytanie czy koniec jest równoznaczny z upadkiem i tragedią?

 

 

 

Dark Souls III to kolejna wizyta w krainie zagrożonej wygaśnięciem ognia z widmem epoki ciemności w tle. Tym razem zadaniem, które staje się początkiem naszej wyprawy jest zdobycie żaru niezbędnego do siłowego przyprowadzenia 5 potężnych dusz pilnujących pierwszego płomienia. Tradycyjnie już wszystko wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo proste, jednak szybko czeka nas masa komplikacji. Tradycyjnie dla gier From Software odcinamy się od typowej dla gier formy opowiadania historii. Fabułę poznajemy przez to co widzimy podczas przemierzania świata. Osoba nie zainteresowana zagłębianiem się w opisy przedmiotów i snuciem domysłów pozna jednak szczątkowy zarys fabuły. Nie chcę psuć nikomu zabawy dlatego też ograniczę się do powiedzenia, że możemy spodziewać się wszystkiego co fani serii lubią w tych grach.

 

 

Akapit poświecę na coś co można uznać za małe spoilery i najlepiej pominąć jeśli nie wie się o grze kompletnie nic lub unika się jakichkolwiek wzmianek na temat tego co zobaczymy w Lothric. Chodzi mi o uczucie towarzyszące graczowi podczas rozgrywki. Dark Souls III nawiązuje do swoich poprzedników i znajomość zarówno poprzednich części jak i Demon's Souls czy Bloodborne dodaje całości smaku. Trzeba jednak powiedzieć, że gra jest głównie kontynuacją pierwszej części cyklu i w pewnym sensie staje się finałem przygody rozpoczętej w celi w Azylu Nieumarłych. Nie będę się nad tym rozwodził w tym miejscu ale znajomość poprzednich gier sprawiła, że to co widziałem w Dark Souls III uderzyło mnie trochę mocniej i od czasu do czasu przywołało uśmiech tak jakbym spotkał dobrego znajomego. Z jednej strony jest to wielki atut tej pozycji. Z drugiej mamy do czynienia z sytuacją gdy nawiązań może być trochę za dużo i traci na tym tożsamość produktu. Człowiek ma trochę wrażenie, że zbyt wiele rzeczy z poprzednich gier trafiło do tej produkcji. Momentami ma się wrażenie, że Dark Souls III to The best of SoulsBorne a nie osobna pozycja w serii. Wiele jednak w tym wypadku zależy od gustu i oczekiwań w stosunku do uniwersum.

 

 

Wracając do kwestii nie psujących nikomu zabawy. Podstawą rozgrywki Dark Souls III jest ten sam system, który znamy od czasów Demon's Souls. Szkieletem rozgrywki jest action RPG, gdzie śmierć i powtarzanie tych samych sekwencji gry to norma. W najprostszych słowach zabawę można określić jako błąkanie się po pełnych sekretów lokacjach w poszukiwaniu bossów i ognisk służących jako punkty kontrolne. Za pokonywanie wrogów zdobywamy dusze które są walutą w Lothric i służą jednocześnie do ulepszania naszego bohatera.

 

System walki opiera się na silnym ale powolnym ataku a także tym słabszym ale szybszym. Niektóre bronie oferują bogatsze wachlarze ruchów i możemy próbować tworzyć kombinacje ataków. Jednak tym co reprezentuje te gry od From Software jest defensywa. Blokowanie i parowanie ataków a także skuteczne uniki są kluczem do sukcesu.

Naszymi wszystkim akcjami zarządza stamina, której ilość i tempo regeneracji uzależnione jest od wielu czynników. Bez energii nie jesteśmy w stanie wykonywać ataków, blokować czy skutecznie unikać wroga. Dlatego też granie w Dark Souls III wiąże się z umiejętnym wykorzystywaniem słabości przeciwników, parowaniem, blokowaniem i kontrowaniem w odpowiednich momentach. Kluczem do sukcesu jest powściągliwość i umiejętność dostosowywania się do danej sytuacji.

 

Do rozgrywki wprowadzono pewne zmiany. Po pierwsze poza paskiem punków życia i staminy mamy też coś odpowiedzialnego za magię i ataki specjalne. Od teraz ilość rzucanych przez nas zaklęć i uroków nie jest odgórnie przypisana lecz zależy od ilości naszych punktów „mana” i tego ile flakonów estus poświęcimy na uzdrawianie a ile na odnawianie magii. Ta sama „mana” służy także do wykonywania specjalnych ataków przypisanych do naszego oręża. Mogą być to różne efekty wzmacniające naszą broń albo specjalne techniki pozwalające na nowe typy ataków. Dzięki temu nasz wachlarz ruchów został mocno wzbogacony.

 

Charakterystycznym elementem cyklu Souls jest możliwość gry na wiele sposobów. Zarówno bieganie w wielkim pancerzu z olbrzymią tarczą i mieczem wielkości tego jakim wymachuje Guts w Berserk jak i popylanie magiem jest możliwe. Opcji jest naprawdę sporo i każdy powinę znaleźć coś dla siebie. Może to tylko moje wrażenie ale wydaje mi się, że tym razem jeszcze bardziej poszerzono gamę możliwości sposobów na tworzenie naszych bohaterów. Po pierwsze wynika to z dorzucenia parametru jakim jest pasek magicznych ataków czy jak kto woli mana (w uniwersum gry stosuje się określenie focus). Dzięki temu jeszcze łatwiej jest tworzyć wojownika korzystającego z zaklęć, piromancji lub cudów. Po drugie wzorcem z Bloodborne zrezygnowano z mechaniki ulepszania naszych pancerzy. W moim odczuciu sprawia to, że człowiek nie spędza większości gry tylko w jednym stroju dającym najlepszą ochronę. Wiąże się z tym także masa przedmiotów zachęcających do trochę bardziej ryzykownej gry. Fani poprzedniej gry From Software powinni być zadowoleni z możliwości wyposażenia pierścienia pozwalającego na odzyskiwanie życia po serii ataków. Dzięki temu osoby, które zakochały się w ofensywnym stylu walki z Bloodborne mogą znaleźć ekwipunek pozwalający na podobny tym rozgrywki.

 

 

Oprawa graficzna tej produkcji to mistrzostwo. Nie chodzi tylko o wspaniałą stylistykę i design ale także o uczucie, że znajdujemy się w umierającym świecie. Lokacje są ze sobą powiązane w bardzo organiczny sposób i mamy wrażenie, że przemierzamy jeden wielki świat a nie kolejne poziomy. Uczucie kiedy w połowie gry widzi się jedną z początkowych lokacji jest po prostu niesamowite. Do tego wszystko śmiga w 60 klatkach na sekundę praktycznie bez jakichkolwiek zgrzytów. Dark Souls III wygląda tak dobrze, że powrót do starszych części jest szokiem. Wydawało mi się, że pomiędzy kolejnymi grami nie ma zbyt wielkiej różnicy w oprawie graficznej. Byłem jednak w kolosalnym błędzie. Oprawa dźwiękowa to tradycyjnie najwyższa półka. Atmosferyczne melodie jeszcze bardziej potęgują immersję w świecie gry. Jest naprawdę, naprawdę dobrze. Soundtrack z gry wylądował na liście najczęściej odpalanych przeze mnie albumów. Epickie melodie towarzyszące bitwom z bossami uzupełnione są przez nostalgiczne utwory i kawałki idealnie oddające sytuację popadającego w ruinę świat, gdzie ostatnia drobina światła przygasa.

 

W przypadku Dark Souls kwestia online jest dość ważnym elementem. Scena PvP, inwazje, kooperacja i przynależność do różnych grup są pozornie tylko dodatkiem do zabawy dla pojedynczego gracza. Tak naprawdę elementy te to tak jak dodatkowy tryb multiplayer wpleciony w rozgrywkę singleplayer. Jak zawsze udział w tych rodzajach zabawy jest opcjonalny i dopiero użycie odpowiednich przedmiotów umożliwia zabawę w polowania albo wspólne pokonywanie bossów. Na razie trudno spekulować na temat tego jak żywotny będzie ten tytuł. Wydaje mi się jednak, ze From Software wprowadziło interesujące dodatki zdecydowanie urozmaicające rozgrywkę. Nie jestem graczem PvP więc trudno wypowiadać mi się na ten temat. Wiem jednak co nieco o byciu przywoływanym do rozgrywki innych graczy. Tryb współpracy rozbudowany został o interesujący mechanizm. Jedno z przymierzy do których możemy się przyłączyć pozwala na bycie szalonym graczem. Wtedy będąc przywołanym do świata innego gracza możemy zarówno mu pomagać jak i go atakować. Dodaje to odrobinę ryzyka i niepewność co do intencji naszych potencjalnych partnerów. Ważnym jest także to, że naszą przynależność do sojuszy możemy zmieniać w locie. Jest to bardzo mile widziana zmiana, która pozwala na większe eksperymentowanie z rozgrywką online.

 

Może zabrzmi to trochę jak przynudzanie fanboja ale trudno mi znaleźć w najnowszej grze From Software coś do czego mógłbym się na poważnie przyczepić. Niektóre bronie wydają się trochę słabsze niż wcześniej, magia wydaje się mi mniej przydatna i natknąłem się na pewne problemy z rozgrywką online. Pierwsze dwie kwestie uzależnione są od naszego stylu rozgrywki plus co jakiś czas pojawiają się patche balansujące statystki broni. W przypadku online trudno mi powiedzieć co stoi za problemami z łączeniem się z innymi graczami albo wywalaniem z gry. Jeśli gra straci połączenie z serwerami Steam to zostajemy z automatu wywaleni do menu głównego. Jest to denerwujące zwłaszcza w sytuacjach kiedy to Valve nawala. Dodatkowo napotkałem się na sytuacje gdy zostanie przywołanym do czyjejś gry glitchu rozgrywkę i pozwala pokonywać przeciwników bez najmniejszego wysiłku.

 

Dark Souls III to odpowiednik składanki Greatest hits naszego ulubionego zespołu. Mamy wszystkie popularne kawałki z innych albumów i odrobinę nowości. Całość jest naprawdę solidna ale brakuje jej własnej tożsamości. Najnowsza produkcja From Software to genialna gra, która na pewno znajdzie się w mojej trójce najlepszych produkcji 2016 roku.

 

Pisanie tego wszystkiego jest męczarnią. Praktycznie każda rzecz którą chciałbym poruszyć jest w jakimś stopniu spoilerem na temat gry. Dlatego też recenzja ta ma niezwykle powierzchowny charakter. Mam nadzieję napisać coś na temat swoich przemyśleń i dokładniej wytłumaczyć mój stosunek do tego tytułu. Na zakończenie powiem tylko tyle, że Dark Souls pozostaje moją ulubioną częścią serii ale DSIII nie jest zbyt za nią zbyt daleko w tyle.

Danteveli
26 kwietnia 2016 - 15:55